Premiera opery monachijskiej: „Angielski kot” na rozgrzanym blaszanym dachu
Niewygodny utwór, nijaka inscenizacja – i bardzo stonowane brawa: Bawarska Opera Państwowa z pewnością zaliczyła bardziej spektakularny początek nowego sezonu niż w tym roku. Entuzjazm publiczności dla nowej inscenizacji „Angielskiego kota ” Hansa Wernera Henzego był raczej umiarkowany.
Opera o „Towarzystwie Ochrony Szczurów”Reżyserka Christiane Lutz wraz z młodymi talentami z Monachijskiego Studia Operowego wystawia baśń o zorganizowanych, przypominających sektę kotach, które połączyły się, by utworzyć wegetariańskie „Towarzystwo Ochrony Szczurów”, i pokazuje ją tak, jak prawdopodobnie było zamierzone: jako satyrę i przypowieść o aż nazbyt ludzkiej hipokryzji i okrucieństwie.
Postacie nie noszą zatem kocich masek, lecz kostiumy, które mogłyby pochodzić z lat 60. i 70. XX wieku. Tak oto powstała historia młodej Minette (która, obok dyrygentki Kathariny Wincor, zebrała najwięcej braw: Seonwoo Lee), która jest żoną Lorda Puffa (Michael Butler), przewodniczącego jedynego pozornie idealistycznego stowarzyszenia, zakochuje się w porywczym kocie Tomie (Armand Rabot) i płaci za ucieczkę ze społeczeństwa życiem swoim i swojego kochanka.
Opera Henzego, który w przyszłym roku skończyłby sto lat, jest wystawiana w londyńskiej kamienicy lub na jej dachu. Na myśl przychodzi „Kotka na gorącym blaszanym dachu” Tennessee Williamsa.
Część kibiców opuściła stadion w przerwie.„Ten utwór jest jak przyjaciel, o którego trzeba walczyć, ale ostatecznie stajecie się nierozłączni” – powiedziała reżyserka Lutz, żona gwiazdorskiego tenora Jonasa Kaufmanna, w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung” o tym dość nieporęcznym utworze. To poczucie więzi jednak najwyraźniej nie zmaterializowało się wśród publiczności. Niektórzy nawet zdjęli kapelusze i płaszcze i wyszli w przerwie.
© dpa-infocom, dpa:251106-930-255634/1
Die zeit


